Zapach Warszawy (XVI Akcja GTWb - Zmysły)
Link | 19.02.09 | mix | (21)

Zapach miasta. Niby go nie widać, a jednak ciężko zaprzeczyć, że istnieje. Niektórzy tworzą z niego dzieło sztuki. Inni robią na nim pieniądze. Marcel Duchamp zamknął w szklanej bańce powietrze z Paryża. Berlin reklamował się jako "miasto, które ładnie pachnie", sprzedając w formie suweniru powietrze z Alexanderplatz. Amerykańska firma perfumeryjna Bond no.9 wypuściła na rynek serię dwudziestu siedmiu zapachów inspirowanych ulicami i dzielnicami Nowego Jorku.
A Warszawa? Jak pachnie Warszawa? Pewnie dla każdego inaczej. Dla mnie inaczej pachnie też każde jej miejsce.
Na Kamionku, a dawniej i na Powiślu, unosi się słodkawo-mdła woń płynąca z fabryki czekolady. Sąsiedni Grochów pachnie starą zabudową, nie wietrzoną przeciągami wojennych zniszczeń. Gdzieniegdzie jeszcze dymem z komina lub spalanych liści. Tak pachnie zresztą większość przedmieść. Na Centralnym mieszają się wszystkie najgorsze zapachy miasta. W Metrze zaś wciąż czuć sterylny powiew nowości i suchego, zimnego wiatru, wiejącego z tuneli wszystkich podziemnych kolejek świata. Bezwonne przeciągi omiatają szerokie aleje i rozległe osiedla. Na cmentarzach pachnie deszczem, a w starych kościołach święconą wodą i butwiejącymi ławkami. Zapach siarki unosi się nad Placem Krasińskich po honorowej salwie na corocznym apelu poległych Powstańców i nad stadionem Legii po odpaleniu na trybunach rac. Mają swój zapach także chłodne poranki na Starówce, letnie popołudnia w pustawym Śródmieściu i parne wieczory na Saskiej Kępie.
Jest więc coś w słowach warszawskiego piłkarza Dariusza Dziekanowskiego, który, grając chwilowo w Widzewie, powiedział: "Łódzkie powietrze mi zaszkodziło i kiedy tylko mijam tabliczkę z napisem Warszawa, natychmiast otwieram okno samochodowe, aby nasycić się świeżym powietrzem".